Przejdź do menu głównego | Przejdź do podmenu | Przejdź do treści
Dłuższy okres rozliczeniowy czasu pracy i ruchomy czas pracy - takie zmiany w Kodeksie pracy weszły w życie 23 sierpnia. Co oznaczają one dla pracowników i pracodawców? Obalamy główne mity, które narosły wokół uelastycznienia czasu pracy:
1. Uelastycznienie czasu pracy to… „zmuszanie pracowników do pracy po kilkanaście godzin dziennie”.
Gwarancje odpoczynku dla pracowników nie zmieniają się. W dalszym ciągu pracownik ma prawo do nieprzerwanego 11-godzinnego odpoczynku w ciągu doby oraz do 35 godzin nieprzerwanego odpoczynku w ciągu tygodnia. Pod szczególną ochroną nadal pozostaną m.in. kobiety w ciąży czy pracownicy młodociani.
Wydłużenie okresu rozliczeniowego pozwoli jedynie na lepsze dopasowanie czasu pracy pracowników do wielkości zamówień czy liczby zleceń. Gdy dłużej zostaniemy w pracy, innego dnia będziemy mogli pracować krócej lub wręcz wziąć cały dzień wolny.
Uwaga! Pracodawcy mogą wprowadzić zmiany wyłącznie za zgodą działających w firmie związków zawodowych. Jeśli ich nie ma pracodawca będzie musiał porozumieć się przedstawicielami pracowników.
2. Uelastycznienie czasu pracy to… „koniec płatnych nadgodzin”
Zasady dotyczące wynagrodzenia za nadgodziny nie zmieniają się. Również do tej pory pracodawca mógł zrekompensować pracownikowi dłuższą pracę czasem wolnym. Wprowadzone w kodeksie zmiany oznaczają jedynie dopasowanie czasu pracy pracowników do wielkości zamówień lub liczby zleceń w firmie. Pracownikom nadal będzie przysługiwało wynagrodzenie za nadgodziny. Zamiast dodatku do wynagrodzenia pracownik może otrzymać czas wolny.
3. Uelastycznienie czasu pracy to… „rozwiązanie tymczasowe na czas kryzysu i nie powinno znaleźć się na stałe w Kodeksie pracy”
Rozwiązania zapisane w ustawie antykryzysowej sprawdziły się. Dłuższe okresy rozliczeniowe i ruchomy czas pracy wprowadziło blisko 1100 firm, a zmiany objęły około 100 tysięcy pracowników. Dzięki temu w okresie spowolnienia gospodarczego dziesiątki tysięcy osób zachowało pracę.
Wprowadzenie tych rozwiązań na stałe do Kodeksu pracy daje szansę na poprawę konkurencyjności działających w Polsce firm. Wcześniej zrobiła już to samo m.in. Wielka Brytania, Niemcy, Czechy i Słowacja. Brak elastycznych rozwiązań stawiały polskich przedsiębiorców już na starcie w gorszej pozycji.
4. Uelastycznienie czasu pracy to… „marginalizacja związków zawodowych”
Pozycja związków zawodowych nie jest zagrożona. Wręcz przeciwnie, ich rola nawet wzrośnie. Bez zgody związkowców - o ile działają w firmie - przedsiębiorcy nie będą mogli wprowadzić w firmie ani dłuższych okresów rozliczeniowych czasu pracy, ani ruchomego czasu pracy. Dzięki tej gwarancji związki zyskują szansę na wypracowanie wspólnie z pracodawcą rozwiązań najkorzystniejszych dla wszystkich pracowników.
5. Uelastycznienie czasu pracy to… „duże obciążenie dla małych firm, bo oznacza dodatkowe formalności”
Również do tej pory pracodawcy - zarówno duzi, jak i mniejsi - musieli przygotowywać indywidualny rozkład czasu pracy w przyjętym u siebie okresie rozliczeniowym. Teraz będzie im tylko łatwiej. Powód? Nowe przepisy pozwalają przygotować indywidualny rozkład czasu pracy dla pracownika na okres krótszy niż przyjęty okres rozliczeniowy. Jedyny warunek: musi być rozpisany na co najmniej jeden miesiąc i przekazany na tydzień przed..
Pracodawca będzie mógł też zmienić rozkład czasu pracy, jeżeli będzie miał ku temu ważny powód - np. pracownik zachoruje.
6. Uelastycznienie czasu pracy to… „trudności w rozliczaniu urlopów”
Zasady rozliczania urlopu wypoczynkowego nie zmieniły się. Dalej będzie on rozliczany godzinowo. Jeśli pracownik przepracował w ciągu dnia 10 godzin, to dostanie tyle samo godzin urlopu, a nie standardowe 8 godzin. Jeżeli pracował 4 godziny, to również odpoczywać będzie przez 4 godziny.
7. Uelastycznienie czasu to pracy to… „przykład lekceważenia związków zawodowych”
Na uelastycznienie czasu pracy związki zawodowe już się raz zgodziły - w ustawie antykryzysowej z 2009 roku. Kiedy zapisy ustawy przestały obowiązywać organizacje pracodawców i związkowców wspólnie zdecydowały, że zamiast wydłużać jej działanie np. o rok, lepiej wprowadzić sprawdzone w kryzysie zapisy na stałe do Kodeksu pracy.
Prace nad zmianami w Kodeksie trwały w Komisji Trójstronnej od końca 2011 r. aż do początku 2013 r., czyli ponad rok. Zespół problemowy ds. prawa pracy i układów zbiorowych oraz spotkania robocze odbyły się w tym czasie 10 razy. Dodatkowo w konsultacjach społecznych projektu ustawy wzięła udział zarówno „Solidarność”, jak i OPZZ i Forum Związków Zawodowych.
8. Uelastycznienie czasu to pracy to… „złamanie unijnej dyrektywy o czasie pracy”
Przepisy obowiązywały już w ustawie antykryzysowej i Unia Europejska ich wówczas nie kwestionowała. Unijna dyrektywa dopuszcza wydłużenie okresu rozliczeniowego czasu pracy do maksymalnie 12 miesięcy. Jest to możliwe na podstawie układów zbiorowych lub porozumień zawartych między partnerami społecznymi.
Wydłużenie okresu rozliczeniowego musi być jednak uzasadnione profilem działalności firmy - np. sezonowością produkcji. Wszystkie te warunki są spełnione we wprowadzonych zmianach. Podobne rozwiązania są z powodzeniem stosowane w wielu państwach Unii, m.in. Wielkiej Brytanii, Niemczech, Czechach, czy na Słowacji.