Przejdź do menu głównego | Przejdź do podmenu | Przejdź do treści
Kolejna, IV debata emerytalna z cyklu "Bezpieczeństwo dzięki zrównoważeniu", odbyła się 24 lipca 2013 r. w MPiPS. Jej tematem był III filar, czyli system dodatkowych, dobrowolnych ubezpieczeń. Gośćmi byli przedstawiciele instytucji, prowadzących takie programy, pracodawcy i związkowcy. W debacie wzięli też udział wiceminister finansów Izabela Leszczyna, rzecznik ubezpieczonych Aleksandra Wiktorow, dyrektor KNF Paweł Sawicki, dyrektor NBP Dobiesław Tymoczko i prof. Marek Góra z SGH.
- Ta debata wywołuje mniej emocji, niż poprzednie, ale dotyczy bardzo ważnych problemów - powiedział podsekretarz stanu w MPiPS Marek Bucior, prowadzący spotkanie. - Zabezpieczenie emerytalne to nie tylko powszechny, obowiązkowy system, ale również dodatkowe wsparcie, jakie daje III filar. Wsparcie, które w nowym systemie emerytalnym staje się jeszcze ważniejsze.
Zdaniem ministra Buciora poprzednie debaty wyraźnie wskazały, że emerytury odzwierciedlają nasz wkład do systemu emerytalnego, stopę waloryzacji i moment przechodzenia na emeryturę. Opóźnienie przejścia na emeryturę do wieku 66-67 lat spowoduje, że emerytura będzie wyższa, ale i tak może nie satysfakcjonować. - Stąd naturalna i konieczna dyskusja o dodatkowym oszczędzaniu na starość - powiedział minister Bucior. - Rekomendacje zmian w III filarze, których konieczność dostrzega MPiPS, nie zostały sformułowane w przeglądzie emerytalnym.
Wiceminister finansów Izabela Leszczyna stwierdziła, że problematyka III filara jest cały czas obecna podczas dyskusji na temat systemu emerytalnego.- Musi on stać się ważnym, znaczącym elementem tego systemu. Reforma z 1999 roku opierała system na trzech filarach. Dziś możemy powiedzieć, że I filar odniósł sukces, II wymaga przebudowy, a III czeka na swój czas - stwierdziła minister Leszczyna. Jej zdaniem nie funkcjonuje on tak, jak powinien, jedynie dlatego, że społeczeństwo nie jest wystarczająco zamożne. - Taka teza nie tłumaczy wszystkiego. Mechanizmy rządzące III filarem są skomplikowane, nieprzejrzyste i wyposażone w niewystarczające zachęty fiskalne - tłumaczyła minister Leszczyna. - Konieczne jest takie ich przebudowanie, by obywatele dostrzegli, że dodatkowe oszczędzanie jest konieczne i może się opłacać.
Dyrektor Paweł Sawicki z KNF przedstawił uczestnikom debaty dane, dotyczące pracowniczych programów emerytalnych. Na koniec 2012 r. funkcjonowało 1100 programów, gromadzących 358 tys. członków, dysponujących ogólnie sumą 8,3 mld zł aktywów, ze średnią kwotą 23,8 tys. zł na koncie uczestnika. - Razem z IKE i IKZE daje to ponad 12 mld zł, przy 270 mld w OFE i 118 mld wypłat w ZUS - tłumaczył dyr. Sawicki, dostrzegając jednocześnie pewną, choć nie satysfakcjonującą, tendencję wzrostową.
Zdaniem prof. Marka Góry nieporozumieniem jest łączenie części bazowej systemu emerytalnego z częścią dobrowolną. - Uczestnictwo w III filarze jest osobistą decyzją, a zysk lub strata stają się naszymi własnymi problemami - argumentował. - Problemem systemu emerytalnego są mało zarabiający, którzy i tak nie mają z czego oszczędzać. Według prof. Góry zachęty podatkowe nie sprzyjają dobrowolności, lecz są sprytniejszą formą przymusu. Prócz tego podnoszą podatki wszystkim i są redystrybucją środków od biednych do bogatych, bo jedynie tych ostatnich stać na dodatkowe oszczędzanie. - Trzeba jasno powiedzieć: ulg podatkowych nie finansuje budżet, państwo czy rząd. Finansuje je całe społeczeństwo.
Dyrektor Dobiesław Tymoczko z NBP zaproponował stworzenie modelowego produktu na tym rynku, wyposażonego we wzorcowe dokumenty, zapisy dotyczące inwestycji, ponoszonych opłat i kosztów, generowanych przez instytucje zarządzające. Takie rozwiązania powinny trafić pod obrady Komisji Trójstronnej, gdyż przynoszą korzyści wszystkim stronom dialogu.
Dr Wojciech Nagel zgłosił w imieniu BCC rekomendację, dotyczącą uproszczenia systemu, ujednolicenia opodatkowania i połączenia produktów, oferowanych w ramach III filara. Zaproponował także rozszerzenie katalogu osób, uprawnionych do korzystania z takiej formy oszczędzania. - Propozycje niekontrowersyjne i nie wymagające wkładów finansowych, przygotowane przez BCC, zostaną w najbliższych dniach przekazane MF i MPiPS - obiecał.
Robert Juszczak z PTE „Nowy świat” rekomendował Pracownicze Fundusze Emerytalne. - Posiadają najniższe koszty prowadzenia i mogą być modelowym programem. Powinniśmy skupić się na tym, co zrobić, by pracodawcy chcieli zakładać pracownicze programy emerytalne, jak udoskonalić już funkcjonujące i jak zwiększać ich liczbę.
Piotr Kamiński, reprezentujący Pracodawców RP, zaproponował włączenie do tego filara mikroprzedsiębiorców i administracji publicznej. - Dobrym rozwiązaniem byłaby elastyczność, pozwalająca na zmianę składki, w zależności od sytuacji finansowej pracodawcy.
- OPZZ jest za pracowniczymi programami emerytalnymi, i ich rozwijaniem. Widzimy też potrzebę edukacji i informacji w tym zakresie. Deklarujemy wszelką pomoc, angażując w to nasze organizacje zakładowe. Zwracam się do pracodawców o włączenie się w te działania - powiedział Andrzej Strębski z OPZZ. Optował też za ulgami podatkowymi. - Wyniosły one w 2012 r. 10 mln zł, nie jest więc to kwota mająca wpływ na finanse publiczne, a może mieć znaczenie dla osób mających najniższe emerytury.
W ocenie Łukasza Kalinowskiego z Lewiatana zarówno ppe, jak IKE i IKZE poniosły porażkę. - Obraz emerytur w społeczeństwie wciąż kształtuje ich wysokość w starym systemie. Powinniśmy wspierać rozwiązania dodatkowe i uświadamiać ludziom, że emerytury z nowego systemu będą niższe. A jedynym realnym wsparciem mogą być ulgi podatkowe. Zauważył też, iż ppe są modelem wielkoprzemysłowym, który powoli odchodzi w przeszłość. - Należy wspierać również inne modele oszczędzania na starość.
Zdaniem Adama Sankowskiego z Polskiej Izby Pośredników Ubezpieczeniowych i Finansowych problemem IKZE jest niepewność co do przyszłego podatku. - Żyjemy coraz dłużej, a ze względów demograficznych emerytury mogą być coraz niższe - przestrzegał. Według badań, na które się powoływał, połowę Polaków stać na dodatkowe oszczędzanie.
- Polska Izba Ubezpieczeń popiera propozycje zmian w IKE i IKZE - oświadczył Grzegorz Prądzyński z PIU. - Jednak, by dotrzeć z przekazem do młodych ludzi, potrzebne są korzyści podatkowe odczuwalne teraz, a nie w perspektywie 30 lat.
Rzecznik ubezpieczonych Aleksandra Wiktorow zwracała uwagę na brak świadomości społeczeństwa co do wysokości przyszłej emerytury. Zgodziła się też ze stwierdzeniem, że ulgi wspierają tych, którzy i tak mają więcej. - PPE są najlepszą formą oszczędzania, gdyż nie obciążają wynagrodzeń.
Krzysztof Nowak z firmy Mercer zachęcał do korzystania z zagranicznych wzorców, gdzie systemy takie zwykle działają w otoczeniu zachęt fiskalnych. Zauważył też, że pracodawcy często korzystają z innych, niż instytucjonalne, form ubezpieczenia.
Ewa Pomian-Jażdżewska, reprezentująca fundację Experience From Future, również przywołała konieczność wzmożenia edukacji w tej dziedzinie. - Bez masowości uczestnictwa w ppe, IKE i IKZE, pozwalającej na zmniejszenie kosztów, trudno będzie dotrzeć do szerszej grupy obywateli. A dziś to pośrednik finansowy często jest jedynym źródłem informacji. Rozważała też możliwość nałożenia obowiązku edukacji, wzorem szkoleń z bhp, na pracodawców.
- Jeśli zostawimy wszystko tak, jak jest obecnie, za kilkadziesiąt lat armia ubogich emerytów wygra wybory i przeforsuje zmiany podatkowe, podnoszące świadczenia - przestrzegał Marcin Dyl z Izby Zarządzającej Funduszami i Aktywami. - Badania dowodzą, że ludzie nie chcą oszczędzać. Ulga, prawidłowa od strony konstrukcyjnej, nie sprawdza się społecznie. Obywatele chcą widzieć korzyść tu i teraz - argumentował.Zaproponował połączenie IKE i IKZE. Dla tego ostatniego jedyną szansą jest zmiana podatkowa: zwolnienie na końcu inwestycji. - Nie jesteśmy w stanie określić, które produkty są lepsze - indywidualne czy grupowe, to znaczy pracownicze. Dlatego powinny być rozwijane obie formy. Marcin Dyl opowiedział się też za włączeniem administracji publicznej do ppe.