Przejdź do menu głównego | Przejdź do podmenu | Przejdź do treści
Pewnie pani pamięta skandaliczną wypowiedź posłanki PiS Beaty Mazurek. Zapytano ją o radę dla mamy samotnie wychowującej jedno dziecko, z dochodem 801 zł na osobę, która nie dostanie 500 zł. Pani poseł powiedziała, że powinna ustabilizować swoją sytuacje życiową i urodzić drugie dziecko. A co pani powiedziałaby takiej mamie?
W tym programie tak samo traktowane są pełne i niepełne rodziny. Z badań wynika, że rodziny niepełne nie są tak narażone na ubóstwo jak wielodzietne. Chcę podkreślić, że w programie 500+ jednakowo traktowane są samotne mamy, jak i te, które mają mężów. Jeśli przekroczą próg 800 zł netto na osobę, nie otrzymają 500 zł na pierwsze czy jedyne dziecko.
Traktowane są jednakowo, ale czy sprawiedliwie? Rodziny przeciętnie zarabiające z jednym dzieckiem dodatku nie dostaną. Państwo wypłaci je jednak osobom zamożnym, jeśli mają co najmniej dwoje dzieci.
Gdybyśmy wprowadzili górny próg dochodowy, oszczędności nie byłyby wysokie. Przy progu w wysokości 5 tys. zł netto na osobę w rodzinie wyniosłyby ok. 5 mln zł. Gdyby górny próg ustalić na poziomie 3 tys. zł na osobę – byłoby to ok. 200– 300 mln zł. Natomiast wszystkie rodziny, czyli ok. 2,7 miliona, musiałyby mieć policzone dochody. To zwiększyłoby koszty programu. Podkreślam: to nie jest świadczenie wypłacane wyłącznie na konkretne dziecko. 500 zł to pieniądze dla całej rodziny. Program Rodzina 500+ ma zachęcić młodych Polaków do tego, by zdecydowali się na drugie dziecko.
Myśli pani że 500 zł pomoże?
Wierzę, że może pomóc w podjęciu tej decyzji. 500 zł to kwota, która w 60 proc. pokrywa koszty wychowania dziecka do pełnoletności. Rocznie 6 tys. zł to duży bodziec. Istotne jest również to, że najuboższe rodziny dostaną 500 zł, zachowując przy tym prawo do świadczeń rodzinnych, np. z pomocy społecznej.
Była premier Ewa Kopacz pół roku temu mówiła, że w projekcie budżetu na 2016 rok nie ma pieniędzy na 500 zł na dziecko. Wy je znaleźliście. Jakim cudem? Czy nie okaże się, że np. pod koniec roku, choćby z powodu niższych wpływów z VAT, nie będzie pieniędzy na ten dodatek?
Nie ma o to obaw. W budżecie na wypłaty dodatków zarezerwowano ponad 17 mld zł. Na to składają się pieniądze, które wpłyną z tytułu podatku bankowego, zysku z Narodowego Banku Polskiego, uszczelnienia systemu podatkowego. Pieniądze te są zapisane i nikt tego dzisiaj nie cofnie.
Dlaczego samorządy boją się programu Rodzina 500+? Czy jego realizacja jest zagrożona?
Mamy informacje nie od samorządów, ale od niektórych polityków, że samorządy nie zdążą z wypłatami. Samorządy mają prawie 1,5 miesiąca, by się do tego przygotować. Dostają na to pieniądze, narzędzia prawne, które umożliwiają im to sprawnie zorganizować. Od piątku ruszamy ze szkoleniami, przygotowujemy podręcznik. Liczymy na współpracę. Dla samorządów będzie to test sprawności organizacyjnej. Dużo będzie zależało od przygotowanej przez nie akcji informacyjnej.
Wnioski będzie trzeba składać co roku. Nie wystarczy, że złożymy je raz?
Sytuacja życiowa i materialna rodzin zmienia się, dlatego wnioski trzeba będzie składać co rok. Taka sama zasada obowiązuje przy świadczeniach rodzinnych. Chcę zauważyć, że po raz pierwszy wnioski będą przyjmowane od 1 kwietnia 2016 r., a decyzja wydana do 30 września 2017 r. To okres dłuższy niż rok.
500 zł na dziecko, becikowe, kosiniakowe (czyli 1000 zł zasiłku w 1. roku życia dziecka dla bezrobotnych mam), świadczenia rodzinne... Nie obawiają się państwo, że mamy zamiast pracować, będą wolały korzystać z zasiłków?
Pani zostawiłaby pracę dla 500 zł? 1000 zł świadczenia rodzicielskiego wypłacane jest tylko przez pierwszy rok życia dziecka. Co potem? Mając pracę, mamy ubezpieczenie, odprowadzamy składki na przyszłą emeryturę i jeszcze dostaniemy 500 zł na pomoc w wychowaniu dziecka. Wszyscy się martwią, że kobiety rzucą pracę i będą chciały siedzieć w domu. Owszem, mogą się zdarzyć takie sytuacje – jeśli rodzic ma się miotać między pracą a zwolnieniami z powodu chorób dzieci, może przez jakiś czas chcieć zostać w domu. Podkreślam słowo „może”. Chcemy dać rodzinom wybór.
Rozmawiała Justyna Węcek