Przejdź do menu głównego | Przejdź do podmenu | Przejdź do treści
- Często wpadamy w pułapkę myślenia, że pieniądze na rodzinę to socjal i zbędny wydatek, a jak wydajemy na drogi to mówimy, że inwestujemy, budujemy infrastukturę. Nic bardziej mylnego. Nie ma nic cenniejszego w państwie, niż ludzie. Zatem tu też powinniśmy myśleć takimi kategoriami – że inwestujemy w ludzi – powiedział wiceminister Bartosz Marczuk.
Program 500 plus, jeśli chodzi o nabór wniosków, zbliża się ku końcowi. Wpłynęło około 550 tys. wniosków online oraz 1,9 milionów wniosków w formie papierowej. Ok. 2,5 mln razem. Co ważne w ślad za wnioskami idą decyzje o przyznaniu świadczenia. Jest ich już ponad 1,3 mln. - Widać, ze gminy nie tylko zebrały wnioski, ale na bieżąco je rozpatrują.
Jednak zbyt wcześnie na podanie szczegółowych statystyk. Więcej będzie wiadomo na koniec czerwca. Gminy mają 3 miesiące na wydanie decyzji i wypłatę pieniędzy. Nawet jeśli złożymy wniosek do końca czerwca, to przysługuje nam wyrównanie wstecz.
- Jeśli chodzi o składanie wniosków, to dużych kolejek nie było, choć można było się ich spodziewać – ocenił wiceminister. - To też zasługa tego, że uruchomiliśmy ogromny program informatyczny, w tym tak zwany „kanał bankowy”, przez który wpływa 95 proc. wniosków. W pewnym momencie nad całym systemem pracowało ponad 2 tys. osób. W historii polskiej e-administracji po raz pierwszy udało się uruchomić nowy projekt, który się nie zawiesił.
Na początku wiele wniosków wpływało z błędami lub brakami danych.
- Kiedy zorientowaliśmy się, jakie błędy są najczęściej popełniane przez wnioskodawców, zrobiliśmy twardą walidację, to znaczy takie ograniczenie systemu, żeby nie przyjmował niekompletnych wniosków – mówił wiceminister Marczuk. - Wysłaliśmy również informacje do wszystkich gmin, żeby gminy nie wzywały tych osób osobiście, tylko by błędnie wypełnione wnioski zostały poprawione również w formie elektronicznej. Termin wypłaty jest liczony od daty wpływu pierwszego wniosku.
Polacy przekonali się do elektronicznego systemu, uwierzyło w jego bezpieczeństwo. Ponad 20% osób złożyło wniosek w formie elektronicznej. Zapewne w przyszłym roku będzie ich znacznie więcej.
Pracownicy pomocy społecznej zaczynają zastanawiać się, czy wszystkie rodziny powinny otrzymywać świadczenie w gotówce.
- Wierzymy w ludzi i to nie my urzędnicy powinniśmy decydować, na co rodzice mają wydawać pieniądze – odniósł się wiceminister Marczuk do obaw o złe wydatkowanie świadczenia przez niektórych rodziców. - Jeśli rzeczywiście dochodzi do marnotrawstwa, gmina może zamienić to świadczenie na rzeczowe. Gmina ma obowiązek sprawdzić, na co idą pieniądze i jeśli są takie sytuacje, że pieniądze nie są przeznaczane na potrzeby dzieci, gmina powinna zapłacić np. za obiady w szkole, lub – co jest nowością a w tej ustawie – za usługi, np. opiekę w przedszkolu, żłobek lub wysłać dziecko na kolonie. To nie jest masowe zjawisko. Nie chciałbym, żeby że pojedyncze, ale nagłaśniane przypadki przesądzały w opinii o całości.
Czy program będzie rozszerzany bądź korygowany?
- Decyzja o pierwszym dziecku nie jest decyzją ekonomiczną, tylko światopoglądową. Na decyzję o drugim dziecku mocno wpływa już ekonomia. Choć i na pierwsze dziecko jest świadczenie, ale obowiązuje kryterium dochodowe – wyjaśniał wiceminister. - Program jest idealnie skalibrowany. Do 12. miesięcy dokonamy przeglądu ustawy, co działa a co nie i wtedy zastanowimy się nad kolejnymi korektami, ale obecnie jest za wcześnie na rozszerzenie programu na pierwsze dziecko.
- Pieniędzy wystarczy i musi wystarczyć, bo jest to decyzja administracyjna – zapewnił wiceminister Marczuk.