Chcę podnieść emerytury - wywiad z minister Elżbietą Rafalską, Fakt, 18 czerwca 2016 r.
20-06-2016
To pani wpadła na pomysł podniesienia płacy minimalnej do 2000 zł?
Idąc na ostatnie posiedzenie Rady Ministrów, myślałam, że dostanę zgodę na negocjowanie stawki, która będzie gdzieś między naszą wstępną propozycją, czyli 1920 zł, a postulatem związkowców, czyli 1970 zł. Propozycję, by to było 2000 zł, złożyła pani premier. Byłam zaskoczona, ale bardzo zadowolona.
Pracownicy też. Pytanie, czy ucieszą się pracodawcy?
Zwykle tak bywa, że każdy wzrost minimalnego wynagrodzenia jest przez pracodawców kwestionowany. Decyzja o tak znacznym podwyższeniu najniższej pensji jest odważna, ale myślę, że podjęta w dobrym momencie. Spada bezrobocie, pracownicy są coraz bardziej poszukiwani na rynku pracy. Trzeba więc ich docenić. Gospodarka rozwija się. Więc jak nie teraz, to kiedy podnosić pensję minimalną? A poza tym przez cały czas podkreślaliśmy, że walczymy o wyższe wynagrodzenia. Że nie chcemy być tanią siłą roboczą.
Co z godzinową stawką minimalną dla osób na umowach-zleceniach?
Jesteśmy przed I czytaniem projektu ustawy w Sejmie. Wraz z podwyżką minimalnego wynagrodzenia będziemy mogli zaproponować 13 zł.
Co z emerytami? Waloryzacja świadczeń znów będzie niska.
Na ostatnim posiedzeniu rządu ministrowie zgodnie przyznali, że nie możemy się zgodzić na kolejny rok tak niskiej waloryzacji. Pani premier zwróciła się do nas, byśmy starali się rozwiązać problem niskich emerytur systemowo. Nie mamy jeszcze gotowego rozwiązania. Przygotujemy kilka wariantów. Albo wprowadzona zostanie jednoroczna ustawa, która podniesie najniższe świadczenia, albo powstanie zupełnie nowy mechanizm, który wiązać się będzie z podwyżką najniższych świadczeń i wprowadzeniem waloryzacji dla pozostałych emerytur i rent. Ograniczają nas pieniądze, bo na podwyżki możemy wydać w przyszłym roku 3,3 mld zł.
A do jakiej kwoty należałoby podnieść najniższe emerytury?
Najniższe świadczenie na poziomie 1000 zł brutto byłoby już znacznie bardziej satysfakcjonujące. Do tej kwoty można by dochodzić etapami.
Co ustaliście w sprawie obniżenia wieku emerytalnego? Ustawa wejdzie w życie w 2017 r.?
Wszystko zależy od tego, kiedy zostanie przyjęta. Potem potrzeba jeszcze ok. 9 miesięcy na to, by ZUS mógł przygotować do wypłat swój system informatyczny. Już dzisiaj więc widać, że w pierwszym półroczu 2017 roku w życie nie wejdzie. Czy wejdzie w II połowie przyszłego roku? Nie potrafię tego odpowiedzialnie powiedzieć.
Jak ta reforma będzie wyglądać? Z tego co mówi minister Henryk Kowalczyk prostego powrotu do 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn może nie być?
Chcemy się wywiązać z deklaracji złożonej Polakom, że przywrócimy wiek emerytalny 60 i 65 lat. Co do tego jest zgoda. Ale nie wykluczamy połączenia wieku ze stażem pracy.
Kiedy Andrzej Duda czy Beata Szydło mówiła o obniżeniu wieku emerytalnego nie było mowy o dodatkowych warunkach.
Nie mówię, że podjęliśmy już decyzję w tej sprawie. Na razie liczymy, z jakimi wiązałoby się to kosztami. Nie da się wszystkich obietnic wprowadzić w ciągu roku.
Skoro toczą się rozmowy o wydatkach w 2017 roku to czy jest mowa o rozszerzeniu Rodzina 500+?
Jest za wcześnie, by o tym mówić. Gdybym się na tym zastanawiała, prędzej zdecydowałabym się na zmianę kryterium dochodowego. Ale nie jestem od fantazjowania.
Czy rządowe szacunki co do liczby uprawnionych do wypłat potwierdziły się?
O ile mogliśmy dosyć precyzyjnie policzyć, ile jest drugich i kolejnych dzieci do 18 roku życia, o tyle w przypadku wypłat na pierwsze dziecko, gdzie obowiązuje próg dochodowy, musieliśmy oprzeć się na szacunkach. I tak, nie 3,7, a 3,6 miliona dzieci może skorzystać z tego programu. Możliwy jest jeszcze scenariusz, że Polacy na ostatnią chwilę będą składać wnioski. A warto pamiętać – żeby dostać wyrównanie za kwiecień, maj i czerwiec, ze złożeniem wniosku trzeba zdążyć do 1 lipca włącznie.
Rozmawiała Justyna Węcek