Przejdź do menu głównego | Przejdź do podmenu | Przejdź do treści
Z trzech głównych celów, jakie program „Rodzina 500 plus” miał osiągnąć, już wiemy, że udało się ograniczyć ubóstwo wśród dzieci i młodzieży. - Tu mamy rewelacyjne wyniki. Opieram się na badaniu prof. Ryszarda Szarfenberga z UW, które mówi że skrajne ubóstwo w tej grupie udało się ograniczyć o 70-90 proc – mówi podsekretarz stanu Bartosz Marczuk. Oficjalne badania będą mieli w okolicach kwietnia czy maja, gdy GUS opublikuje swoje statystyki, ale szacunki MRPiPS też mówią o ponad pięćdziesięcioprocentowym ograniczeniu nędzy wśród dzieci.
Inwestycja w kapitał ludzki również się udała. Polacy świetnie wydają pieniądze z programu. - Nie ma, mimo wielu obaw, marnotrawstwa. Na 2,8 mln rodzin, które otrzymują to świadczenie, jest 600-700 decyzji miesięcznie o zamianie na pomoc rzeczową czy usługi – twierdzi wiceminister. Badania CBOS, które zamówiło ministerstwo, jednoznacznie pokazują, jak świetnie ludzie inwestują pieniądze z programu. 27 proc. oszczędza je, 22 proc. wydaje na edukację, część pojechała z dziećmi na wakacje. - Również rozmowy z samorządowcami dowodzą, że maleją zaległości czynszowe, ludzie spłacają swoje zadłużenie – dodaje wiceminister Marczuk.
Zdaniem wiceministra o efekcie pronatalistycznym trudno jest jeszcze mówić, program ma dopiero 9 miesięcy. Natomiast pierwszą jaskółką jest zwiększona liczba ciąż – w roku 2016 o ok. 15 tys. więcej, niż w roku 2015. Konkretnie będzie można o tym mówić w latach 2017/2018.
Program „Rodzina 500 plus” nie miał być zachętą do dezaktywizacji zawodowej. - Od początku mówiliśmy, że praca jest wartością. Program ma dawać ludziom więcej wolności w wyborze drogi życiowej – powiedział wiceminister. W jego opinii program może nawet aktywizować, gdyż jeśli ktoś dzięki niemu może zapłacić za żłobek czy przedszkole, jest bardziej skłonny do pracy, niż do siedzenia w domu.- Nie mamy danych, wskazujących, że większa liczba osób, które pozostają w domu ze względu na obowiązki rodzinne, ma związek z programem. Równie dobrze – jak sugeruje NBP – może to wiązać się z koniecznością opieki nad osobami starszymi. - Mimo tego nie bagatelizujemy problemu, badamy rynek pracy. Nawet jeśli mówimy o 100 tys. osób, to pamiętajmy, że w Polsce pracuje ponad 16 mln osób. Jest to zatem 0,4-0,5 proc. ogólnej liczby pracujących – podsumował wiceminister Marczuk.