Przejdź do menu głównego | Przejdź do podmenu | Przejdź do treści
Polacy mają obecnie wybór: przejść na wcześniejszą emeryturę lub pracować dalej. Która z tych możliwości będzie się cieszyć większą popularnością?
Jak pokazują dane, już dziś 17 proc. osób zyskujących uprawnienia do emerytury decyduje się na dalszą pracę. 80 proc. z nich to kobiety. Przypominam, że będziemy mieli jedną z najwyższych w Europie premii za aktywność zawodową. Za dodatkowy rok pracy (po przekroczeniu" minimalnego wieku emerytalnego) emerytura będzie wzrastać o 8 proc. Rozpoczęta właśnie wspólnie z prezydentem RP, NSZZ „Solidarność" i ZUS-em kampania informacyjna „Godny wybór. Przywrócenie wieku emerytalnego" stawia właśnie na świadomość zainteresowanych. 600 doradców w ZUS, posługując się kalkulatorem emerytalnym, pomoże nam wybrać właściwy moment, uzależniony w równej mierze od naszych oczekiwań i sytuacji rodzinnej czy zdrowotnej i wysokości należnego świadczenia.
Skoro mówimy o emeryturach: czy rząd myśli o wprowadzeniu tzw. emerytury obywatelskiej (minimalnej), która byłaby gwarantowanym przez państwo świadczeniem na poziomie minimum socjalnego?
Emerytura obywatelska, jako niepowiązana w żaden sposób z odprowadzanymi składkami, bliższa jest pomocy społecznej. Może służyć jedynie do zaspokajania elementarnych potrzeb. Nie jestem entuzjastką tego pomysłu. Jej ewentualne wprowadzenie wymagałoby diametralnej zmiany filozofii całego systemu emerytalnego - do czego niezbędna byłaby rzetelna dyskusja i szeroki konsensus społeczny. Pojawiłoby się wówczas pytanie, co ze składkami i stażem już wypracowanymi przez część osób.
Sposobem na podwyższenie przyszłych emerytur może być oszczędzanie w ramach tzw. trzeciego filaru systemu emerytalnego. Jak zachęcić do tego obywateli?
Zaufanie stracić łatwo - odzyskać trudno. Polacy zostali oszukani przez tych, którzy obiecywali im emeryturę pod palmami. Trudno się dziwić, że teraz nieufnie podchodzą do propozycji dodatkowego oszczędzania. Do tego dochodzą niskie zarobki. Co z tego, że według GUS przeciętne wynagrodzenie w Polsce wynosi niemal 4,3 tyś. zł, skoro połowa zatrudnionych nie zarabia na rękę nawet 2,5 tyś. zł, a pracownicy małych firm najczęściej muszą się godzić na pensję niższą niż 2 tyś. zł netto? Jak w takiej sytuacji myśleć o dodatkowym odkładaniu na emeryturę? Dlatego pracując nad projektem nowego III filaru emerytalnego, zakłada się przeniesienie 25 proc. aktywów zgromadzonych w OFE (Otwarty Fundusz Emerytalny) do Funduszu Rezerwy Demograficznej, zarządzanego obecnie przez ZUS. Do tego dojdzie partycypacja pracodawców w tworzeniu funduszy emerytalnych i rzetelnie przeprowadzona kampania informacyjna. A także efekt „rynku pracownika” w postaci wzrostu płac. Wówczas stworzenie warunków do dodatkowego oszczędzania na emeryturę powinno się udać.
Wiele osób ma problem z wypracowaniem odpowiedniej liczby lat, uprawniającej do pobierania emerytury. Teraz jednak to się zmienia. W tym roku osiągnęliśmy rekordowo niski poziom bezrobocia. Jak go utrzymać?
Istotnie, obecna sytuacja na rynku pracy jest bardzo dobra: poziom bezrobocia spada systematycznie od 2013 r., przy czym w marcu stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła 8, l proc. Takiego wyniku nie odnotowano od 1992 r. Jeszcze lepsze są wskaźniki Eurostatu. Polska utrzymała wysoką 7. pozycję w zestawieniu 28 krajów Unii Europejskiej pod względem bezrobocia. Jak podaje Eurostat, w marcu tego roku stopa bezrobocia wyniosła w Polsce 5,3 proc. Trzeba jednak brać pod uwagę, że to trochę widok z perspektywy większych miast. Rzeczywistość reszty kraju jest inna: woj. warmińsko-mazurskie - 13,3 proc., kujawsko-pomorskie - 11,3 proc., podkarpackie - niemal 11 proc. bezrobotnych. A w poszczególnych gminach bezrobocie bywa jeszcze wyższe. I to jest prawdziwe wyzywanie na dziś. lam należy skierować całą pomoc. Do ludzi, którzy od lat nie mają pracy. Którzy często nie z własnej winy nie nadążają za wymaganiami zmieniającego się rynku pracy. Dlatego z jednej strony ważne jest skuteczne działanie służb zatrudnienia, zaś z drugiej - tworzenie takiego klimatu dla przedsiębiorczości, który pozwoli na budowanie trwałych, bezpiecznych i dobrych miejsc pracy. Projektujemy zmiany w urzędach pracy, myślimy o lepszej aktywizacji bezrobotnych. Zabezpieczyliśmy też instytucjonalnie najmniej zarabiających, gwarantując im podniesioną do 2 tyś. zł płacę minimalną i 13-złotową minimalną stawkę godzinową.
A jak to wygląda od strony pracodawców?
Paradoksalnie mają oni coraz częściej trudności ze znalezieniem pracowników. Rozwiązanie tego problemu leży w systemie edukacji, który powinien zapewniać wykształcenie zgodne z oczekiwaniami rynku. Dlatego przywiązujemy dużą wagę do Krajowego Funduszu Szkoleniowego, pozwalającego dostosować kwalifikacje do wymagań firm.
Jeśli już mówimy o pracodawcach, to czy Polska może przystać na żądania Niemiec i Francji (tzw. prawo Macrona) nakazujące polskim przedsiębiorcom wypłacanie stawek godzinowych polskim kierowcom TIR-ów jeżdżących do Niemiec i Francji według tamtejszego systemu wynagrodzeń?
Pochodząca z 2015 r. tzw. ustawa Macrona nie tylko nakłada na polskie firmy przewozowe obowiązek wypłacania kierowcom na terenie Francji obowiązującej tam stawki godzinowej w wysokości niemal 10 euro, ale również obciąża je dodatkowymi obowiązkami biurokratycznymi, jak np. prowadzenie dokumentacji w jęz. francuskim. Sankcje jakie przewidziano za niewypełnianie przepisów mogą sięgać kwot rzędu 500 tys euro. Trudno się dziwić, że w tej sytuacji polski rząd rozpoczął negocjacje. Mieliśmy sojuszników, gdyż zaproponowany przez Komisję Europejską projekt zmiany dyrektywy dotyczącej delegowania pracowników w ramach świadczenia usług spotkał się ze sprzeciwem parlamentów narodowych 11 państw. Cieszę się, że nawet związkowcy z NSZZ "Solidarność" uważają, że choć wysokość płacy w międzynarodowym transporcie samochodowym powinna dochodzić do poziomu zbliżonego dla kierowców państw zachodniej Europy to proponują dojście do niego etapami.
Właśnie. Kiedy średnie płace w naszym kraju będą na podobnym poziomie co na Zachodzie?
Żeby wyjaśnić niewątpliwe różnice ekonomiczne między Polską a Europą Zachodnią, należałoby wygłosić krótki wykład z historii ekonomii gospodarczej, poczynając od zmierzchu feudalizmu, przez wpływ etyki protestanckiej na ducha kapitalizmu, a kończąc na planie Marshalla i reformie Balcerowicza. Poziom wynagrodzeń w Polsce jest ustalany w umowie między pracodawcą, a pracownikiem, czasem w porozumieniu ze związkami zawodowymi. Rząd może gwarantować przestrzeganie tych ustaleń oraz wyznaczać poziom płacy minimalnej. Z pewnością można powiedzieć, że w ostatnim czasie zarobki w Polsce rosną. Choć z pewnością nie w tempie, oczekiwanym przez pracowników i odpowiadającym ich wzrostowi produktywności. W przygotowanym przez Ministerstwo Rozwoju „Planie na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju” można znaleźć elementy zmniejszania pozapłacowych kosztów pracy, które z pewnością przyczynią się do wzrostu faktycznych zarobków Polaków.
Możliwość wyższych zarobków z pewnością przyciągnie do Polski tych obywateli, którzy obecnie znajdują się na emigracji zarobkowej. Jak jeszcze zamierzają Państwo zachęcać ich do powrotu?
Część Polaków, zwłaszcza młodych, wyjechała za granicę z chęci doświadczenia czegoś nowego, poznania innej kultury, sprawdzenia się w nowych warunkach, nauczenia języka czy zdobycia kwalifikacji. Niektórych jednak do emigracji zmusiły warunki ekonomiczne: problemy ze znalezieniem pracy lub chęć zapewnienia sobie wyższych zarobków albo lepszych standardów. Wierzę, że dla tej drugiej grupy mamy już coraz więcej zachęt, które mogą przesądzić o powrocie. Należy do nich choćby program „Rodzina 500 +", dzięki któremu młoda rodzina, decydująca się na potomstwo, ma zapewnione stałe świadczenie wychowawcze. Przypomnę, że to ponad 100 tyś. zł do uzyskania przez dziecko pełnoletniości. To niebagatelna kwota, nawet w porównaniu z warunkami na Zachodzie. Rozwijamy też system opieki nad dziećmi do lat trzech, by umożliwić rodzicom łączenie życia zawodowego z wychowywaniem dzieci. Przeznaczyliśmy dodatkowe środki z rezerwy Funduszu Pracy w 2017 r. na programy aktywizacji zawodowej osób powracających z zagranicy.
Niedawno w rozmowie z mediami przyznała Pani, że spada liczba wniosków o „500 +". Dlaczego tak się dzieje?
Spadek liczby wniosków tłumaczyć można tym, że jest mniej rodzin spełniających kryterium dochodowe uprawniające do świadczenia na pierwsze dziecko. To efekt dobrej sytuacji na rynku pracy i rosnących wynagrodzeń.
Program „Rodzina 500 +" zaowocował tym, że rodzi się więcej dzieci. Ministerstwo zajmuje się obecnie problemem opieki przedszkolnej i żłobkowej. Jak wygląda sytuacja w dużych miastach, gdzie o miejsca w przedszkolach toczone są boje i dochodzi do sytuacji, w których rodzice niemogący liczyć na pomoc dziadków, zwyczajnie nie mają co zrobić z dziećmi?
Zdajemy sobie sprawę, że w ponad 70 proc. gmin w Polsce brak jest jakichkolwiek instytucji opieki nad dziećmi w wieku do lat trzech. Biorąc pod uwagę cel postawiony w „Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju", konieczne jest utworzenie jeszcze około 110 tyś. takich miejsc. Zaproponowane zmiany sprawią, że z jednej strony spadną koszty związane z uruchomieniem i prowadzeniem placówek opieki, a z drugiej z posyłaniem do nich dzieci przez rodziców. Wpłynie to również na rynek pracy. Po pierwsze, pozwoli rodzicom wrócić do ról zawodowych, a po drugie, wygeneruje około 15 tyś. nowych miejsc pracy dla opiekunów. Na tym jednak nie koniec. Niższe koszty prowadzenia żłobków będą mogły przełożyć się na zatrudnienie personelu obsługowego, zajmującego się chociażby sprzątaniem czy wydawaniem posiłków, co z kolei ewidentnie ograniczyłoby zdarzające się dziś zjawisko przerzucania na opiekunów czynności innych niż opieka nad dziećmi. Warto podkreślić, że w projekcie nowelizacji ustawy dużą wagę przywiązano do kwestii bezpieczeństwa i poprawy warunków przebywania maluchów w żłobkach.
Pani realizuje program PiS. A jak ocenia Pani pomysły PO, jeśli chodzi o politykę socjalną?
Powiem krótko: obecna opozycja miała swój czas. Jej działania w tym zakresie ocenili wyborcy przy urnach. Nas proszę oceniać po tym, jak działamy, jak rozwiązujemy problemy polityki społecznej.
Rozmawiali M.Złotnicka i M.Pawlak