Przejdź do menu głównego | Przejdź do podmenu | Przejdź do treści
Joanna Laskowska, lat 25
Stowarzyszenie Wzajemnej Pomocy BONA FIDES – Wyjechała do Niemiec
Powody mojego wyjazdu były proste, chciałam doszlifować język, poznać kraj, który od zawsze mnie fascynował, oraz przełamać własne bariery. Jako osoba chora na epilepsję postanowiłam pokazać światu, a przede wszystkim sobie, że choroba nie jest ograniczeniem. Wybrałam wolontariat, a nie wakacje, ponieważ uważam, że jest on jak magiczne pudełko – cokolwiek sobie wymarzymy, cokolwiek zachcemy, aby tam było, po otwarciu właśnie tam się znajdzie.
Moja praca polegała na pomocy dzieciom i młodzieży znajdującym się w centrum wypoczynkowym niedaleko Berlina. Pomagałam w warsztatach artystycznych – wyplatałam z nimi kosze, lepiłam z gliny, piekłam ciastka. Organizowałam im zabawy, brałam udział w ważnych dla nich uroczystościach szkolnych. Po prostu uczestniczyłam w ich życiu. Poznałam setki innych od siebie ludzi, inne kultury, wśród których uczyłam się tolerancji i asertywności.
Dzięki uczestnictwu w Wolontariacie Europejskim nauczyłam się przede wszystkim akceptować swoją chorobę (epilepsja) i ograniczenia, a co najważniejsze przekroczyłam je. Stałam się samodzielna, pewna siebie, bardziej asertywna. Nauczyłam się obcego języka o wiele szybciej niż nauczyłabym się go w moim kraju. Stałam się obywatelką świata.
Aleksandra Kania, lat 25
Stowarzyszenie Promocji Wolontariatu – Wyjechała do Boliwii
Boliwia od dawna była moim marzeniem. To fascynujący kraj – z przeważającą liczbą rdzennych mieszkańców, wciąż żywymi tradycjami i kulturą indiańską, a jednocześnie niezwykle różnorodny i przechodzący właśnie bardzo istotne przemiany społeczno-polityczne. Chciałam połączyć moje zainteresowania z pracą na rzecz lokalnej społeczności – i udało się! Znalazłam program dotyczący wykluczenia społecznego wśród rdzennych mieszkańców Ameryki Łacińskiej. W Boliwii projekt ten realizowany był w maleńkiej wiosce społeczności Ajmara – a czy może być lepszy sposób na poznanie kultury kraju i jego realiów niż zamieszkanie w zapomnianej, indiańskiej wiosce gdzieś z dala od cywilizacji, na górskim bezdrożu?
Fundacja, z którą współpracowałam, skupia się na podkreśleniu i promowaniu walorów rdzennej kultury, a także uczeniu umiejętności przydatnych w codziennym wiejskim życiu. Podczas mojego wolontariatu prowadziłam zajęcia edukacyjne dla dzieci i młodzieży – m.in. na temat wielokulturowości, kreatywności, doradztwa zawodowego, uczyłam też angielskiego i informatyki. Pomagałam w organizacji warsztatów medycyny naturalnej, opieki nad zwierzętami, organicznej produkcji, rękodzieła czy dyskusji na temat filozofii. Zajęcia odbywały się nie tylko w naszej fundacji, często podróżowaliśmy do sąsiednich wiosek, by i tam w malutkich szkółkach prowadzić warsztaty. Czasem były to wyprawy rowerowe (nie wszędzie dojeżdża publiczny transport), czasem kilkugodzinne piesze wędrówki i przeprawy przez lodowatą rzekę, czasem podróż na dachu (bo wewnątrz nie było już miejsca) niewielkiego busa wypełnionego kolorowo ubranymi Indiankami.
Dzięki tym podróżom i dzięki mojej pracy miałam okazję przyjrzeć się z bliska codziennemu życiu mieszkańców, odwiedzić ich domy, dzielić posiłki, wziąć udział w tradycyjnych obrzędach i świętach.
Nauczyłam się… przekraczać granice. Przed wyjazdem pracowałam już z dziećmi i młodzieżą, także z obcokrajowcami. Nigdy jednak nie prowadziłam zajęć z grupą tak odmienną kulturowo i mentalnie, co okazało się sporym wyzwaniem. Inaczej rozmawia się o przyszłości z polskimi studentami, inaczej z boliwijską młodzieżą z małej wioski, gdzie wciąż mieszka się w lepiankach bez dostępu do bieżącej wody. Na pewno nauczyłam się też wiele o realiach Ameryki Południowej, zweryfikowałam wcześniejsze wyobrażenia, poszerzyłam perspektywę. Od ludzi nauczyłam się sporo dystansu, bycia „tu i teraz”. Poza tym podszkoliłam znacznie mój hiszpański, nauczyłam się wyrabiać tradycyjne leki z ziół, wyplatać kosze, pozdrawiać w języku ajmara i wielu innych drobnych rzeczy, których pewnie nigdy bym nie poznała, gdyby nie ten wolontariat.
Paulina Macek, Kraków
E-wolontariuszka w programie „Szlaki Małopolski” i wolontariuszka przy projekcie „Chłopska Szkoła Biznesu”
Prawie absolwentka antropologii kultury na UJ. Z pochodzenia, przekonania i zamiłowania Ślązaczka. Fascynuje się fenomenem kina bollywoodzkiego na gruncie europejskim. Pracuje. Czyta. Gra w gry planszowe. Ale przede wszystkim – spotyka ludzi.
Pierwsze wspomnienia związane z wolontariatem? W pierwszej klasie podstawówki, oddelegowana przez Panią Wychowawczynię do świetlicy, zaczęłam pomagać koleżankom i kolegom ze szkoły w uczeniu się pisania, czytania i liczenia. Później zajęłam się corocznym zbieraniem pieniędzy dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, zawsze trafiałam na mroźne dni, więc nigdy nie zapomnę tych wielogodzinnych spacerów z puszką i ciepłej herbaty, którą częstowano nas, kilkunastoletnich najczęściej wolontariuszy, po oddaniu zebranych pieniędzy.
Aktualnie wolontariat to dla mnie Małopolski Instytut Kultury, w którym trafiłam na projekt idealnie wpisujący się w moje zainteresowania. Być może mam szczęście, albo po prostu wolontariat to nie tylko wyrzeczenia i poświęcanie się innym, ale również cenne doświadczenia, poznawanie interesujących ludzi, rozwijanie własnych talentów i umiejętności, a często także dobra zabawa.
Anna Kozioł, Kraków
Wolontariuszka w dziale Promocji
Absolwentka Gospodarki Przestrzennej oraz szkoły ESC Montpellier. Interesuje się zagadnieniami rozwoju miasta oraz ochroną i promocją dziedzictwa kulturowego. Lubi ruch, tłok, miasto, zamieszanie i ludzi. Jeśli musi przysiąść, to tylko w sali muzealnej bądź w domu, aby pogłaskać ukochanego kota. Uwielbia Paryż i pieczenie babeczek.
Bycie wolontariuszem wciąga. Zawsze interesowałam się kulturą, dziedzictwem kulturowym, rożnymi działaniami, które w sprawiały, że ludzie mieli szanse się poznać, polubić, zabawić czy wspólnie uczyć. Wolontariat pozwolił tego wszystkiego bardzo intensywnie doświadczyć. Udzielam się w rożnego typu akcjach Muzeum Narodowego, projektach edukacyjnych dla dzieci, w organizacji krakowskich festiwali, projektach MIK-u i za każdym razem jest to fantastyczne doświadczenie: poznaję ciekawych, fajnych ludzi, zdobywam doświadczenie, uczę się działać wspólnie, reagować w najdziwniejszych sytuacjach, mam szansę być bliżej wydarzeń, czuć się potrzebną, uczestniczyć w danym wydarzeniu na zupełnie nowym poziomie zaangażowania. Wolontariat wspaniale rozwija poczucie współodpowiedzialności, współuczestnictwa, otwartości, jest doskonałym sposobem na nudę!
Magdalena Fijołek
Rzecznik prasowy Pawilonu Europejskiego Roku Wolontariatu
+48 660 696 381
+48 22 635 27 73 w. 36